Forum Forum SHL - polskie motocykle zabytkowe Strona Główna  Forum Forum SHL - polskie motocykle zabytkowe Strona Główna  
  Forum SHL - polskie motocykle zabytkowe
FAQ  FAQ   Szukaj  Szukaj   Użytkownicy  Użytkownicy   Grupy  Grupy  Galerie  Galerie
 
Rejestracja  ::  Zaloguj Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
 
Forum Forum SHL - polskie motocykle zabytkowe Strona Główna->Archiwum->Pani Jadwiga - Pierwsza dama SHLki

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Pani Jadwiga - Pierwsza dama SHLki <-Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat->
Autor Wiadomość
Pawlasty
PostWysłany: Nie 20:59, 10 Lis 2013 Temat postu: Pani Jadwiga - Pierwsza dama SHLki


Junior Admin
Junior Admin

Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 1324
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krosno Odrzańskie

Przed laty, startując z mężczyznami wygrywała rajdy motorowe. Kielczanka, Jadwiga Sowińska-Piasecka ostatnio przypomniała dawne czasy.


Pani Jadwiga na zabytkowej SHL-ce należącej do Edmunda Muczko. Wsiadła na nią po 37 latach w czasie spotkania, poświęconego kieleckiej motoryzacji i bez problemu odpaliła silnik. (fot. L. Cichocka)

Do dawnej kieleckiej huty Ludwików Jadwiga Sowińska trafiła nie z miłości do motocykli, chociaż pierwsze SHL-ki produkowano tu jeszcze przed wojną. - Był rok 1941, miałam 17 lat i chciałam się uchronić przed wywózką na roboty do Niemiec. Zaświadczenie z huty pomagało.

W hucie pracowali też trzej bracia pani Jadwigi. W domu było ich sześcioro. Mieszkali na Głęboczki w kolejarskim domku, bo ojciec był kolejarzem. - Pracowałam na odlewni. Robiłam listę obecności, przygotowywałam dokumenty i ta praca nauczyła mnie bardzo wiele. Przede wszystkim szacunku dla pracy innych, bo w odlewni pracowało się w bardzo ciężkich warunkach.

KADROWA I SEKRETARKA

Tuż przed zakończeniem wojny Niemcy wywieźli większość maszyn z huty Ludwików, zakład stanął, ale kilka miesięcy po przetoczeniu się frontu byli pracownicy zorganizowali się, próbując uruchomić zakład. - Najłatwiej było na odlewni, gdzie zostały koks, surówka, mogliśmy robić emaliowane garnki - wyjaśnia pani Jadwiga.

Jej, ponieważ dobrze znała załogę, przypadła rola rejestratorki. - Uruchomiliśmy punkt na ulicy Sienkiewicza i ja przyjmowałam do pracy - wspomina. - Zakład ruszył, a my przez pół roku nie dostawaliśmy pensji tylko zapomogi. Czasami w postaci garnków, które wymieniało się na jedzenie. Wystarczało na ziemniaki i mleko, ale zapał był wtedy ogromny, nikt nie narzekał.

Kiedy do Kielc wrócił z obozu w Oświęcimiu dyrektor Kwiatkowski, konstruktor, który przed wojną uruchomił produkcję motocykli, rozpoczęły się przygotowania do jej wznowienia. - Byłam wtedy sekretarką, brałam udział w naradach, słuchałam, z jakim ożywieniem oni dyskutowali o tych motorach i jakoś tak naturalnie zapragnęłam i ja jeździć - wspomina pani Jadwiga.

Z pierwszej, wypuszczonej w 1948 roku partii motocykli, załoga mogła kupić 100 sztuk. Do tych, którzy dostali motory należała pani Jadwiga. - Motor kosztował wtedy 105 lub 108 tysięcy złotych, a ja zarabiałam 30 tysięcy miesięcznie. Pozwolono nam jednak płacić w ratach i dostałam tę swoją "125”.

SENSACJA NA MOTORZE

Nauka jazdy na motocyklu poszła błyskawicznie. - Instruktor z naszej szkoły przyzakładowej wziął mnie na swój motocykl, pojechaliśmy na ulicę Warszawską, bo tam na E 7 był już asfalt. On ustawił motocykl na górce, pokazał mi, gdzie gaz i puścił. Dojechałam do dzisiejszego skrzyżowania z Jesionową, zahamowałam ręcznym hamulcem, bo o innym nie miałam pojęcia, zawróciłam i podjechałam pod górę. Tam usłyszałam, że już umiem jeździć, ale tak naprawdę uczyłam się na własnym motocyklu.

A jeździła dużo, po mieście i okolicy. Na początku wzbudzała sensację, bo przecież dziewczyna na motorze to była prawdziwa rzadkość, ale potem kielczanie przyzwyczaili się do jej widoku.

Pani Jadwidze było jednak mało przygód. - Miałam 22 lata i chciałam coś robić, a ponieważ Kielecki Klub Motorowy ze Stanisławem Lesiakiem zaczął organizować rajdy pomyślałam, że i ja mogę wystartować.

UCIERANIE NOSA PANOM

Żeby nie prosić nikogo o pomoc sama nauczyła się obsługiwać motocykl. - Przez tydzień pracowałam na wydziale doświadczalnym, tam gdzie testowano SHL-ki, chciałam sama poznać ich budowę. Pracujący tam także zawodnik Jerzy Jankowski uczył mnie wszystkiego. Potem, kiedy zaczęłam odnosić sukcesy, już nie był taki chętny, ale na początku mówił, że mam dryg i pokazywał mi, co i jak.

Pani Jadwiga umiała zmienić koło, wyregulować gaźnik. - Pamiętam, jak pojechałam na zakupy do delikatesów na Rynku. Wyszłam z siatką, siadam na motocykl, kopię, a on nie zapala. Na grzędzie koło Tekli siedzieli tak jak dzisiaj panowie. Zaczęli się śmiać, oferować pomoc. Podziękowałam, otworzyłam torbę z narzędziami, przeczyściłam świecę, bo tak mnie uczono - zawsze najpierw sprawdzić świece, wkręciłam ją, kopnęłam i silnik zaskoczył. Odjechałam, nie patrząc na zdumione miny panów spod Tekli.

Także na rajdach nie raz utarła nosa kolegom. - W czasie rajdu tatrzańskiego przy zjeździe z Gubałówki był przejazd przez rzeczkę i ostry podjazd do ulicy. Patrzyłam jak jeden z kolegów osunął się do wody, drugiemu zgasł silnik i musiał motor pchać, więc zebrałam się w sobie i powolutku na jedynce pokonałam przeszkodę. Silnik wtedy strasznie ryczy, z takim hurgotem wpadłam na ulicę, a ponieważ miałam numer startowy z nazwą klubu Stal jakaś pani wykrzyczała: - Ta dziewczyna naprawdę jest ze stali! Zapamiętam to do końca życia. Byłam bardzo zadowolona.

Drugi raz taką satysfakcję miała przy pokonywaniu Czarnego Dunajca. Woda zalewała gaźniki i po drugiej stronie rzeki było prawdziwe cmentarzysko motorów, ze dwudziestu chłopa rozkręcało je i próbowało osuszać. - Przede mną jechał bardzo dobry zawodnik, podpatrzyłam jak on wjeżdża powoli, na środku, gdzie nurt największy i najgłębiej dodaje gazu tak, że woda zamyka się za tylnim kołem i wyskakuje na brzeg. Tak też zrobiłam i nie zatrzymując się pojechałam dalej, zostawiając zdumionych panów. Oni nie mogli uwierzyć, że dałam radę!
Wtedy była jednym z sześciu zawodników, którzy nie zalali silnika.

Z DZIECKIEM NA BAKU

Pani Jadwiga kilka lat jeździła na rajdy i motocrossy. Nie dostawała z tego tytułu wolnego w pracy, jeśli chciała startować musiała brać urlop. W firmie nie fetowano też jej zwycięstw, chociaż była jedyną dziewczyną w zespole. Szanowano ją jednak i Jurek Jankowski jej jedynej dał się przejechać na swoim wyścigowym motocyklu.

- Pamiętam, jak w czasie innego rajdu tatrzańskiego musiałam pchać motocykl po śliskiej, błotnistej drodze pod górę. Za górą siadłam pod drzewem, zamknęłam oczy i pomyślałam, że mam dosyć, to nie na moje siły. I wtedy zjawił się przy mnie jakiś pan, myślałam, że to dziennikarz i dodał otuchy. Otworzyłam oczy, zauważyłam, że jest przystojny. Nakłamał mi trochę, że za pół godziny dojadę do mety, jechałam dłużej, ale dzięki niemu rajd ukończyłam. Szukałam go potem, by podziękować, ale nie udało mi się go spotkać.

Z rajdami się jednak rozstała. - Wyszłam za mąż, urodziłam synów, zmieniałam pracę - mówi. Jednak jeszcze jako młoda mama woziła dzieci na motorze. Młodszego na baku, przypiętego szelkami do siebie, starszego z tyłu. Mąż Tadeusz, chociaż budowlaniec, nie lubił prowadzić, nauczył się jednak jeździć na motorze, by wozić jednego syna, kiedy razem ruszali na wycieczki.

Niechęć męża do motocykli wcale jej nie dziwiła, żaden z czterech braci nie jeździł na motorze, za to młodsza siostra owszem.

- W 1972 roku kupiłam syrenkę 103, potem przesiadłam się na fiata 125 i byłam domowym kierowcą. Do czasu aż synowie zrobili prawo jazdy. Wtedy dostać się do samochodu było bardzo ciężko.

Co bardzo dziwne obaj chłopcy nie wiedzieli o sportowych sukcesach mamy. Przeczytali o nich kilka lat temu, kiedy Ryszard Mikurda opublikował te informacje. Artykuł, a potem książka "SKL-ką przez gołoborze” zdumiała ich. - Oczywiście pamiętali, że woziłam ich na motocyklu, ale o rajdach się nie mówiło. Mój motocykl sprzedałam, a ten męża poszedł gdzieś do znajomych.

Dzisiaj, wspominając dawne lata, pani Jadwiga nie może pochwalić się pucharami, medalami. - Zostały mi wycinki z gazet, bo pucharów nie było. To były inne czasy, ścigaliśmy się dla zabawy, dla satysfakcji. Nic poza tym nie mieliśmy, ale to było bardzo dużo.

Artykuł pochodzi ze strony echodnia.eu
Link do artykułu: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gazela
PostWysłany: Nie 22:00, 10 Lis 2013 Temat postu:


Elita forum
Elita forum

Dołączył: 12 Gru 2012
Posty: 2390
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wągrowiec

Miło czytać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
musiej
PostWysłany: Pon 10:09, 11 Lis 2013 Temat postu:


Forumowicz
Forumowicz

Dołączył: 23 Cze 2012
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biała Podlaska

Ciekawy artykuł.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sebaw28
PostWysłany: Sob 17:21, 15 Lut 2014 Temat postu:


Forumowicz
Forumowicz

Dołączył: 29 Sie 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

Super. Miło poczytać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piekarz
PostWysłany: Sob 9:18, 17 Paź 2015 Temat postu:


Forumowicz
Forumowicz

Dołączył: 12 Paź 2015
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

Aż chce się czytać takie artykuły...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Strona 1 z 1

Forum Forum SHL - polskie motocykle zabytkowe Strona Główna->Archiwum->Pani Jadwiga - Pierwsza dama SHLki
Skocz do:  



Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
DAJ Glass (1.0.5) template by Dustin Baccetti
EQ graphic based off of a design from www.freeclipart.nu
Powered by phpBB Š 2001, 2002 phpBB Group