Forumowicz
![Forumowicz Forumowicz](http://www.shlka.fora.pl/images/galleries/19834150985155c6f19257a-575985-wm.gif)
Dołączył: 14 Lip 2020
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kwidzyn / Świecie
|
Witam wszystkich.
Obiecałem w powitalni założyć temat o mojej Heli i w końcu zebrałem się do tego.
Kilka słów wstępu - moja przygoda z SHL-ką zaczęła się chyba dość standardowo. Jako 15-latek wraz z bratem, czując już niedosyt mocy wytworów Rometu (nawet tych 3-biegowych ) postanowiliśmy w wakacje odkopać M11-kę po dziadku i ją uruchomić.
Przejeździłem po wsi i lasach całą jesień. Oczywiście po przesiadce z Ogara i Kadeta M11 była rakietą kosmiczną
Brat postanowił ją potem odnowić i po zdaniu na prawku zdarzało mi się nią jeszcze trochę pojeździć na tzw. legalu. Jednak marzył mi się Junak i takiegoż sobie sprawiłem.
Odnowiłem, siłowałem się z nim 5 lat i sprzedałem, bo nie mogłem już z nerwów. Dziś oczywiście tego żałuję, ale był rok 2005 i jako 25-latek miałem gorącą krew
Po Junaku przyszła kolej na pierwsze japońskie moto w postaci Yamahy XS400, która okazała się miną z uwalonymi panewkami, zatem pojeździłem nią bardzo krótko.
Zrażony do japońszczyzny i przede wszystkim kosztów jej naprawy postanowiłem sprawić sobie swoją SHL-kę, ponieważ uznałem, że łatwiej i taniej będzie ją naprawić niż Junaka (byłem jeszcze studentem bez pracy) a na WS-ce jeszcze był trochę obciach się pokazywać
W tzw. międzyczasie brat do swojej M11 zakupił silnik W2-A, którego nigdy nie założył.
Postanowiłem zatem to wykorzystać i zakupiłem swoją M11-kę od tego samego lokalnego handlarza starociami co Junaka (i potem mu go odsprzedałem ). Była okazja, bo właśnie miał wyjęty do wyremontowania silnik. Zatem wziąłem wszystko oprócz silnika a silnik odkupiłem od brachola.
Zabrałem się za remont - moto zostało rozebrane kompletnie. Z
nalazłem lakiernika - kolegę, który za grosze mi ją malował. Co prawda zeszło mu 2 lata, ale za 220zł plus materiał nie marudziłem Rama poszła do proszkowego. Wszystkie zaś elementy niklowane i "amelinowe" poszły do drugiego znajomego, który pięknie je odnowił. Pokusiłem się przy tym o lekką modyfikację fabryki - obręcze, szprychy i półka widelca dostały nikiel. Uznałem, że malowane nie przystoją SHL-ce, którą traktuję jako drugi najbardziej reprezentacyjny motocykl PRL-u.
Mój egzemplarz był z roku 1966, zatem nie posiadał już amortyzatora skrętu, więc również go zainstalowałem.
Silnik oczywiście dostał nowe łożyska, simmerringi, regenerację wału i nowy PRL-owski komplet cylinder-tłok-pierścienie.
Kanapa została obszyta na nowo u wujka tapicera.
Udało mi się też zdobyć boczne osłony od M11W.
Po ponad 2 latach (lakiernik) zacząłem składać wszystko do kupy.
W instalacji elektrycznej jest modyfikacja polegająca na wywaleniu selena i wstawieniu 4 diod prostowniczych - o dziwo mieszczą się we wnęce pod iskrownikiem. Jest lepsze ładowanie i żarówka 12V 35/35W z napięciem rzędu 18V przy wyższych obrotach.
Efekty można zobaczyć w galerii, jaką założyłem.
Obecnie jeszcze chciałbym założyć prawidłowy tłumik od wersji 4-biegowej (niestety mam od S32) - mogę sprzedać swój - kupiłem nowy i ma nalatane może z 200-300km, choć w przeciągu bodaj 10 lat
Przejechałem tylko tyle, bo po złożeniu silnika miałem trochę przebojów oraz totalny opad sił i chęci dłubania - miałem już wówczas współczesny motocykl, więc kiedy miałem ochotę to po prostu na niego wsiadałem i jechałem bez obaw i bez obowiązkowych napraw przed wyjazdem
Obecnie chęci mi trochę wróciły, walczę dalej. Muszę złożyć sprzęgło, bo tydzień temu się spaliło pod górkę.
To co jeszcze bym chciał zrobić to założyć boczną podstawkę - zakupiłem taką od Gazeli, sądząc, że była identyczna, ale nie mam pojęcia jak była ona mocowana do ramy - może ktoś pomoże?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tomzik dnia Śro 21:40, 22 Lip 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|