Powitanie z Lubelszczyzny - Forum SHL

Gość

Cześć wszystkim, witam też każdego z osobna.

Od pewnego czasu czytuję forum jako gość, bo wiedza którą ratujecie potrzebujących pomagała i mnie przy pewnym pojeździe z silnikiem S32, który wykorzystuję w pracy. Ale o tym później. Teraz chciałbym zostać szeregowym juzerem i trochę bardziej udzielać się, mam bowiem motur. Oto jego krótka historyjka. Foty na zilustrowanie całości zagadnienia mam przygotowane, gdy obrosnę na forum w urzędowe trzy piórka zedytuję post i pojawią się.

Mój Dziadek kupował swoim synom motocykle. Ten syn, który potem stał się moim Ojcem, dostał w 1968 r. nówkę eshaelkę czwórkę M11W. Rzecz działa się na wsi, więc motur służył Tacie jako wóz wsparcia technicznego w gospodarstwie oraz do wyjazdów na zabawy. Długo nim jednak nie pojeździł, ponieważ wyjechał na studia i w ich czasie ujeżdżał SHL-kę tylko w te weekendy, gdy wracał do domu oraz w wakacje. Po studiach Tato wyjechał daleko do pracy i motur ostatecznie stanął. Wkrótce Tato kupił samochód, wtedy SHL-ka całkiem popadła w zapomnienie. Oficjalnie była używana przez pięć lat, po czym stanęła w szopie. I tak sobie stała porastając kurzem bo brat Ojca, który został na wsi, miał swoją.

Legenda rodzinna głosi, że motur był w rezerwie jako nielegalny transport na łąki do przepinania rogacizny. Osobiście tego nie widziałem, gnojkiem będąc pamiętam jeżdżącą SHL-kę stryja, zastąpioną potem przez wydajniejszego Rometa. Motur Taty zawsze chodziłem oglądać, jak przykryty worami stał sobie w szopie wciśnięty między słup a skrzynię na zboże. I tak sobie stał. I to pamiętam. Czasem właziłem na niego i jak tak sobie posiedziałem, byłem zadowolony

Ponoć trafiali się chętni do kupienia moturu, ale Tato nie zdecydował się. Aż niedawno nadszedł czas czynów. Pojawił się impuls, żeby SHL-ka już nie pleśniała w zbożu, pora ją wydobyć. Jest gdzie trzymać, niech wróci do pierwszego właściciela. I wróciła.

Na razie plan jest taki, że dalej będzie stała, bo są ciut ważniejsze sprawy. Ale gdy doczeka się, jest koncepcja by z racji niezbyt dużego ogólnego zapleśnienia spróbować zostawić oryginalny lakier. Jeżeli da się, wolę historyczną patynkę niż wszystko nowe. Bo jak nie patrzeć, kawałek fajnego polskiego motocykla zrobionego z żelaza. No i paliwo plus części do Defenderów drożeją, może być ciekawa alternatywa na lato. Ale dalsze losy moturu to już temat na inny wątek w innym dziale.

Wspomniałem na początku o pojeździe z silnikiem S32. Niektórzy może słyszeli, że swego czasu były budowane lekkie drezyny kolejowe na motocyklowych komponentach, w dużej mierze na eshaelowskich.Pracując przy pomiarach torów w ramach postępowej racjonalizacji pracy Wesoly

złożyłem wózek pomiarowy oparty o właśnie taką wyciągniętą ze złomu drezynę, która dostała silnik S32 i elektroniczny toromierz do ciągnięcia.

Chwilowo mam tyle do powiedzenia i proszę o przyjęcie do grona :piwo

A tak ogólnie to się nie znam Wesoly